Pomoc płynąca prosto z serca

Aktualności 09 marca 2022
Dramatyczne wydarzenia, które w ostatnich dniach wstrząsają Ukrainą, szokują i poruszają cały świat. W odpowiedzi zewsząd płyną gesty wsparcia i realna pomoc dla obywateli Ukrainy. Wśród tych, którzy bezinteresownie niosą pomoc, są także pracownicy Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Ci, widząc zło, które dotyka obywateli Ukrainy, a zwłaszcza tych najmłodszych, widząc ich ogromne cierpienie, nie pozostają obojętni i licznie przyłączają się do akcji wsparcia. Z inicjatywy pani Aleksandry Rogali, Pielęgniarki Oddziałowej Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, przy wsparciu ze strony obu jej zastępczyń – Anny Angrot i Izabeli Michalskiej - została błyskawicznie zorganizowana zbiórka pieniędzy wśród pracowników Szpitala Wojewódzkiego. W dwa dni udało się zebrać blisko 10 tysięcy złotych, za które można było kupić potrzebne leki, środki higieny osobistej, artykuły spożywcze, a także zestawy walkie talkie i latarki oraz ręczniki i koce. Wszystko zostało spakowane w kartony i prywatnym transportem zostało przewiezione do potrzebujących, w rejon wschodniej granicy. 
- Było tego bardzo dużo, całe kartony. Chcę tu – korzystając z okazji - podziękować za wsparcie ze strony koszalińskich aptek, które przekazały nam m. in. leki – mówi Anna Angrot, Zastępca Pielęgniarki Oddziałowej SOR, która w miniony weekend, razem z prywatnym konwojem, wyruszyła z darami w kierunku wschodniej granicy; wraz z nią z konwojem pojechała także pielęgniarka Anna Stalka z SOR. - Część transportu trafiła w Przemyślu do Centrum Medycznego „Rodzinna”, które opiekuje się uchodźcami z Ukrainy, a część na granicę – do oczekujących tam dzieci i dorosłych, którzy chcą przedostać się do Polski. Pani Ania będąc na miejscu miała okazję widzieć, co się dzieje na dworcu w Przemyślu oraz w tamtejszej hali sieci handlowej, gdzie udzielana jest pomoc Ukraińcom. Tłumy obywateli Ukrainy, uciekający przed koszmarem wojny, wciąż oczekują tam na pomoc. - To, co zapadło mi w pamięci i w sercu, to przejmująca cisza, która panowała w hali, gdzie były setki dzieci… - opowiada pani Ania.